Moja motywacja i walka :)
Dziś
chciałam Wam opowiedzieć o motywacji.
Czym dla
mnie jest motywacja?
Czy jest
mi w życiu potrzebna?
Kto
jest dla mnie motywatorem?
Co
się dzieje, gdy jej braknie i jak sobie radzę wtedy?
Osobiście
moja choroba spadła na mnie w najmniej odpowiednim momencie, bo w wieku
dorastania chociaż mój stan się pogarszał już wcześniej, ale ja tłumaczyłam
sobie to złym dniem nie żadna chorobą. Wtedy rozkazano mi usiąść na wózek, co
było dla mnie czymś absurdalnym, ponieważ ja mogłam chodzić a to ze upadałam to
był dla mnie przypadek. Moja wychowawczyni tak na mnie nawrzeszczała przyprowadziła
wózek i warknęła ze mam na niego siadać, bez żadnej rozmowy, dlaczego, bez
jakichkolwiek wyjaśnień, co było powodem mojego godzinnego płaczu.
A
Wy co byście zrobili na moim miejscu? Jestem ciekawa dajcie znać w komentarzu
będzie milo.
Po
godzinie płaczu przyszła do mnie Pani Dominiczka starając się pomóc mi to
zrozumieć, tłumaczyła ze to dla mojego dobra i bezpieczeństwa i ta rozmowa pomogła
mi przełamać się i usiadłam na to ustrojstwo. Nigdy nie mogłam odnaleźć
się w świecie, który pojawił się tak nagle. I nawiązując do pytania motywacja
dla mnie jest paliwem które dostarcza mi sil i mocy do walki.
W
moim życiu, gdyby nie motywacja to ja już dawno byłabym roślinką. Gdy miałam 15
lat odszedł ktoś kto pełnił w moim życiu dwie role kochającego dziadka i tatusia,
który dawał mi rady jak powinnam żyć co robić czego nie. I pamiętam to jak dziś
Krzysztof przyjechał, że szpitala od dziadka zawołał mamę na bok, żeby jej to
powiedzieć ze dziadek nie żyje, gdy zobaczyłam jego minę skumałam co się dzieje
i zaczęłam płakać wpadłam w histerię i nie było na mnie siły przepłakałam wtedy
pół dnia i nikt nie mógł uspokoić. Do dziś zastanawiam czemu mi Go zabrano,
dlaczego ktoś kto był mi tak bliski i potrzebny odszedł. Poczułam wtedy totalną
pustkę w swoim życiu i brak jakichkolwiek celów do życia. I bez motywacji nie dałabym
rady pozbierać się, ale wmówiłam sobie to że dziadziuś patrzy na mnie i nie
chce bym była smutna i to mnie zmotywowało na jakiś czas.
Do dnia
śmierci dziadka to On był moją motywatorem i mentorem życiowym i tego dnia ta
motywacja trochę siadła i tak żyłam przez sześć lat z dnia na dzień bez
jakichkolwiek celów. Do dnia 24 kwietnia 2015 roku żyłam po to by żyć, było mi
obojętne co się ze mną dzieje.
Wtedy
spotkałam niesamowitego człowieka jakiego na mojej drodze postawił ktoś mądry. I
to był ten moment, kiedy zaczęłam godzić się z tym, że już jego niema.
Zobaczyłam w jego oczkach pokrytych łzami oczy dziadka coś nie do opisania. Zaczęłam
wtedy widzieć i stawiać sobie cele o które miałam siłę walczyć. Patryk pomogli mi
na nowo odnaleźć sens życia i cele które gdzieś zgubiłam. On na nowo nauczył
mnie walczyć z chorobą, o siebie i o swoje. Teraz każde spotykanie z Nim dodaje
mi chęci do życia, walki o każdy dzień by był on lepszy od wczorajszego. Spotkania
z Patrykiem są mi potrzebne ładuje od niego baterie, chociaż moja rodzina uważa
mnie za głupia, ponieważ jestem dla niego nikim, dobrze, że dla nich jestem
kimś hahaha zostawię to bez komentarza… ktoś z Was mógłby pomyśleć, że jestem idiotką,
ponieważ przeżywam bardzo, gdy nie pojadę na jakieś spotkanie, ale to tak jak
by mi kogoś zapytała po co oddycha. Patryk bardzo mnie motywuje i naprawdę jest
mi potrzebny nie widziałam Go już 58 dni i czuje się fatalnie tak jakby powoli
tej motywacji mi brakowało.
Co
się dzieje, gdy zaczyna mi brakować tej motywacji zaczynam mieć złe myśli typu „po
co żyje”, „że jestem beznadziejna” i zaczynam się rozsypywać psychicznie jak
sobie z tym radzę. Otóż jeszcze się nie nauczyłam z tym żyć i zamykam się w sobie.
Słuchając płyt Patryka wyłączam się ze świata.
A Wy co robicie, gdy braknie Wam
motywacji?

Komentarze
Prześlij komentarz